niedziela, 2 sierpnia 2009

Aleja FRANCISZKA WALICKIEGO, Rock zaczął się w Gdyni

_____________________________________________________

Aleja Franciszka Walickiego

Wszyscy, którzy odwiedzają Sopot muszą zaglądnąć do Krzywego Domku, usytuowanego przy ul. Bohaterów Monte Cassino 53. Z tego prostego założenia wyszli również organizatorzy sobotniej uroczystości w tym obiekcie, umieszczając tam tabliczkę "Al. Franciszka Walickiego"

25 kwietnia 2009, punktualnie o godzinie 19.00 przed główne wejście zajechały dwie piękne, długie jak jamniki, limuzyny.

Pierwsza czarna, wysiedli z niej Wojtek Korda, Andrzej Nebeski, Wojciech Gąsowski i Marek Gaszyński gorąco przywitani przez licznie zgromadzoną publiczność.

Po chwili zajechała biała limuzyna, z której wysiadł dostojny gość - Franciszek Walicki. Szacownego gościa przywitała z naręczem pięknych róż, dyrektor Krzywego Domku - Urszula Wielochowska. Liczne lampy błyskowe fotoreporterów oświetliły "Ojca polskiego rocka" i czerwony dywan, po którym poprowadzono bohatera uroczystości do środka.

Na głównej ścianie, na której widnieją autografy znanych osobistości polskiego świata muzycznego, Franciszek Walicki wraz z vice prezydentem Sopotu Wojciechem Fułkiem dokonali odsłonięcia tabliczki z nazwą: "Al. FRANCISZKA WALICKIEGO".

Jest to już druga alejka na terenie Krzywego Domku, dedykowana zasłużonym osobom. Pierwsza dedykowana została wcześniej Agnieszce Osieckiej.
Bohater uroczystości był wyraźnie wzruszony, choć nie krył zażenowania: - Żywemu człowiekowi nie wypada mieć swojej alei - mówił
- Ja rozumiem, Wałęsa, Jan Paweł II... Ale ja?

Po tej miłej uroczystości wszyscy przemieścili się do sali Dream Clubu, gdzie Wojciech Korda ze swoim zespołem - Korda Show, wprowadził widownię w nostalgiczny nastrój epoki lat 60'.
Wielkim zaskoczeniem dla wszystkich było, że do perkusji zasiadł legendarny perkusista Niebiesko-Czarnych - Andrzej Nebeski. Grał tak, jak za dawnych dobrych lat, a nawet lepiej!
Sala, pięknie udekorowana wielkimi zdjęciami autorstwa Marka Karewicza, wypełniona była po brzegi
Na parkiecie, jak w dawnym Non-Stopie, wywijały tańczące pary. Atmosfera była wspaniała. Zabawa w rytmach Rock & Rolla trwała do późnych godzin.

Franciszek Walicki siedział wzruszony obok Marka Karewicza (na wózku inwalidzkim) i wspominali dawne, dobre czasy, gdy zespół Niebiesko-Czarni odnosił swoje największe sukcesy. Grupa ta powstała właśnie z inicjatywy Franciszka Walickiego i Jurka Kosseli, w 1962 roku. Byli pierwszą polską formacją, która nagrała pierwszy, rock & rollowy, winylowy krążek z muzyką mocnego uderzenia lub jak kto woli - big beatowy. W 1963 zaprezentowali się z polską muzyką na scenie paryskiej Olympii, w doborowym towarzystwie 13 letniego wówczas Stevie Wondera i Dionne Warwick. Byli pierwszym polskim zespołem, który wystąpił na żywo w słynnej rozgłośni radia Luxembourg "Station of The Stars" - tej samej, której słuchaliśmy z zapartym tchem, z uchem przyklejonym do odbiorników radiowych.
W radio Luxembourg wystąpił również w późniejszym czasie Czesław Niemen. Niebiesko-Czarni wystąpili w 1971 roku (co było wielkim wydarzeniem muzycznym), w popularnym programie amerykańskiej sieci telewizyjnej NBC "Danny Sullivan and Gang" - było więc co wspominać.

Wiesław Wilczkowiak

Dokonania muzyczne i życiorys Franciszka Walickiego na stronach www.polskirock.pl


Franciszek Walicki, w głębi Andrzej Nebeski

Marek Gaszyński i Wojciech Korda

Franciszek Walicki, autor reportażu Wiesław Wilczkowiak (prezes Stowarzyszenia Muzycznego im. Krzysztofa Klenczona CHRISTOPHER), Piotr Stajkowski (byłe Trzy Korony), siedzi Marek Karewicz


Siedzą: Marek Karewicz i Franciszek Walicki, stoją: Marek Gaszyński, Wojtek Korda, Andrzej Nebeski i Wojciech Gąsowski

Z Aleksandrem Widyńskim projektantem wystawy

Wywiad telewizyjny

_____________________________________________

ROCK ZACZĄŁ SIĘ W GDYNI
Benefis Franciszka Walickiego

Właściwie tytuł powinien brzmieć: Polski Rock zaczął się w Gdyni. Próby pierwszego rock & rollowego zespołu Rhythm & Blues, przed premierowym występem w „Rudym Kocie”, w Gdańsku, odbywały się na gdyńskim Oksywiu. Założyciel zespołu, a następnie konstruktor następnych zespołów - Franciszek Walicki, mieszkał w Gdyni.


W 50 tą rocznicę powstania pierwszego zespołu rockowego oraz 89 rocznicę urodzin Franciszka Walickiego, Gdynia postanowiła uhonorować szacownego jubilata koncertowym benefisem w Teatrze Muzycznym.
W poniedziałek 27 lipca, w Muzeum Miasta Gdyni otwarto uroczyście wystawę eksponatów muzycznych Franciszka Walickiego, skrzętnie zbieranych przez lata.
Na wystawę pod hasłem „Rock zaczął się w Gdyni” przybyło kilkaset zaproszonych gości, a wśród nich
jubilat - Franciszek Walicki lub, jak kto woli - Jacek Grań. Pod tym właśnie pseudonimem artystycznym pisał swoje wielkie przeboje.
Fani rock & rolla, w sali muzeum, bardzo gorąco przywitali „ojca polskiego rocka”.
Po wernisażu wszyscy przenieśli się do pobliskiego Teatru Muzycznego, na wielki spektakl muzyczny w wykonaniu artystów Teatru Muzycznego

Z niedalekiej Szwecji przyjechał specjalnie na tę uroczystość Andrzej Szmilichowski (Jordan) - wokalista zespołu Rhythm & Blues. Zjechali się również przedstawiciele środowiska muzycznego z całej Polski.
W Gdyni, na koncercie benefisie pojawili się m.in. piosenkarka Hanna Banaszak, redaktorzy radiowi: Marek Gaszyński, Piotr Kaczkowski, muzycy: Józef Skrzek (SBB), Wojciech Gąssowski (Czerwono - Czarni); Jerzy Kossela, Jerzy Skrzypczyk i Henryk Zomerski (Czerwone Gitary); Daniel Danielowski (Niebiesko - Czarni) Jan Pluta (Kombi); Tadeusz Mecweldowski i Wojciech Dornowski (Złote Struny). Pewnie nie wymieniłem wszystkich, ale po latach trudno było rozpoznać, kto jest kto.
Koncert rozpoczął się hipnotycznym i ekstatycznym utworem Józefa Skrzeka - "Odlot".
Wszystkie, specjalne aranżacje do starych przebojów z tekstami Jacka Grania, opracował pianista i kierownik muzyczny - Piotr Mania. Za jego sprawą wszystkie evergreeny dostały nowe życie. Jak by mniej było rock & rolla, a nawet oscylowało w kierunku swinga, jazzu i operetki. Bogata oprawa aranżacyjna i rozbudowana sekcja dęta, wspaniałe vocale oraz nostalgiczny nastrój na widowni, pozwoliły przenieść się do czasów fruwających marynarek!

Koncert poprowadził Krzysztof Skiba. Wszyscy, łącznie z Franciszkiem Walickim, mieli wielkie obawy, czy sprosta temu wyzwaniu i poprowadzi koncert z powagą należną temu wydarzeniu muzycznemu. Obawy, okazały się nieuzasadnione. Ten wspaniały artysta potrafił nadać koncertowi odpowiednią rangę i z wielką swobodą przeplatał muzykę barwnymi, często wesołymi anegdotami. Przypomniał, jak to Franciszek wygrywał boje z ówczesną cenzurą i np. na zarzut że gitarzysta zespołu Led Zeppelin - Jimmy Page ma długie włosy, a to nie pasuje w socjalistycznym państwie, odpowiedział, że Jimmy Page, to słynna wokalistka i dlatego nosi długie włosy.
Na scenie wystąpił również Franciszek Walicki. Wspomniał tych artystów, którzy z nim współpracowali:
„Zegarmistrz światła zajrzał do jurajskiego parku polskiego rocka i wybrał tych najlepszych. Nie ma już z nami Bogusława Wyrobka, Marka Tarnowskiego, Tadeusza Nalepy, Ady Rusowicz, Krzysztofa Klenczona i tego - największego z artystów - Czesława Niemena.”
Franciszek Walicki został również wyróżniony. Od prezydenta miasta Wojciecha Szczurka otrzymał medal za odwagę w spełnianiu własnych marzeń oraz pamiątkowy dyplom honorowy. Marek Gaszyński wręczył Frankowi Walickiemu piękną szablę z wygrawerowaną dedykacją „od pokolenia rock & rolla”.
"Nie ma nic bardziej ulotnego niż muzyczna moda.
- powiedział jubilat - Miałem ogromne szczęście pracować z muzykami, którzy z czasem zamieniali się nie w piasek, a w granit."
Powiedział również, że do pisania tekstów, został jakby przymuszony tym, że zawodowi autorzy nie chcieli pisać dla
„szarpidrutów”.
Koncert zakończono piosenką „Niedziela będzie dla nas” ze wspomaganiem chórku i całej widowni.
Po koncercie, w foyer teatru przygotowano bankiet dla zaproszonych gości i konferencję prasową. Błyskały flesze aparatów, spotykali się przyjaciele, którzy nie widzieli się od wielu lat.

Następnego dnia byłem w domu u Franciszka Walickiego. Jeden pokój, zawalony był kwiatami, tak że trudno było wejść. Franek z dumą pokazał mi otrzymany podczas koncertu medal i widać było, że jest uszczęśliwiony pamięcią wszystkich uczestniczących w koncercie. Ubyło mu lat.

Wiesław Wilczkowiak
Gdynia 27 lipca 2009


Franciszek Walicki


Jerzy Skrzypczyk jedyny muzyk, który nie opuścił ani jednego koncertu Czerwonych Gitar!

Wojciech Dornowski - "Złote Struny", obecnie właściciel "Rezydencji Bardo" w Koleczkowie


Zięć Franciszka Walickiego Piotr Artwitch (w środku)i pp. Widzyńscy projektanci wystawy

Andrzej Jordan i Marek Gaszyński

Andrzej Jordan, właściwie Andrzej Szmilichowski. Jeden z czołowych wokalistów R2B, obecnie mieszka w Szwecji


Córka Franciszka Walickiego Iwona Artwitch (z lewej)

Szczęśliwy Franciszek Walicki

Z przepięknym bukietem róż...

Nie łatwo jest rozśmieszyć Franciszka Walickiego! Dokonał tego Józef Skrzek

Wojciech Gąsowski

Wojciech Gąsowski i Marek Gaszyński


Z Józefem Skrzekiem, SBB - wielkim odkryciem sprzed wielu lat...

W serdecznym uścisku Marka Gaszyńskiego

Marek Gaszyński czyta swój wiersz poświęcony Jubilatowi


Kwiaty od dyrektor Dagmary Opackiej


Franciszek Walicki i p. dyrektor Muzeum Miasta Gdyni Dagmara Opacka


Foto: copyright Wiesław Wilczkowiak

_________________________________________________